Gdy byłam małą dziewczynką nie marzyłam o byciu piękną królewną, o posiadaniu czarodziejskich mocy czy o wakacjach w ciepłym kraju. Nie wychodziłam na dwór, aby się bawić z koleżankami. Nawet ich nie miałam. Nie skakałam na skakance, nie biegałam po łące. Nie czesałam swoich lalek ani nie urządzałam popołudniowej herbatki. Nie oglądałam w telewizji żadnych bajek. Nie bawiłam się z rodzicami w chowanego po ogrodzie. Nie urządzałam balów przebierańców na urodziny. Nie śmiałam się na głos. Nie wyjadałam słodyczy z barku.
Jako nastolatka nie chodziłam na zakupy. Nie byłam zapraszana na randki. Nie chodziłam do kina. Nie jeździłam na rowerze. Nie wychodziłam z domu po 21. Nie chodziłam na dyskoteki. Nie miałam krótkich sukienek i wysokich obcasów. Nie wiedziałam co to radość. Nie plotkowałam z mamą. Nie malowałam sobie paznokci. Nie bawiłam się we fryzjerkę. Nie oglądałam filmów obżerając się popcornem. Nie jeździłam na obozy. Nie tarzałam się błocie ani nie kąpałam w jeziorze.
Moje dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej niż bym tego chciała.
Cały czas chodziłam w modnych, wyprasowanych sukieneczkach. Włosy miałam ciasno spięte, tak że nawet kosmyk nie opadał na twarz. Miałam zakaz zabawy, musiałam cały czas być poważna. Zamiast siedzieć z koleżankami i rozmawiać o lalkach, siedziałam z dorosłymi i rozmawiałam o notowaniach giełdy. Nie było mowy, abym pokłóciła się z rodzicami, bo de facto prawie w ogóle nie rozmawialiśmy na normalne tematy. Musiałam zawsze być posłuszna i uczyć się bardzo dobrze. Miałam własnego nauczyciela, lokaja, fryzjerkę, stylistkę, kucharkę, sprzątaczkę i damę do towarzystwa.
Szkoda tylko, że nigdy nie miałam mamy i taty...
Oni zawsze byli zajęci. Ojciec jest znanym biznesmenem i częściej był w biurze niż w domu. Nawet gdy już się zjawił to mówił albo o pracy, albo nic nie mówił. Majątek wraz z firmą odziedziczył po teściu. Pracuje w tej firmie od kiedy zaczął się umawiać z moją mamą.
Chociaż nie do końca z własnej woli. Jak to mówi Pattrick, nasz lokaj było to raczej małżeństwo dla pieniędzy lub jakby wolał mój ojciec ,, z rozsądku ''.
Mama nigdy nie pracowała. Jak już wspominałam wywodzi się z bogatej rodziny toteż nigdy nie widziano potrzeby, aby marnowała całe lata na bezsensowną pracę, jakby to dziadek ujął.
Jedyne co robi całymi dniami to śpi, je i umawia się na te ploteczki z żonami pozostałych prezesów firmy ojca. Dobrowolnie robi to pierwsze i drugie, a trzecie to raczej z potrzeby,, utrzymania dobrej pozycji naszej rodziny w społeczeństwie tego podłego kraju" niż z jakiejkolwiek przyjemności.
Mój rodzinny dom mieści się w najbogatszej dzielnicy Manchesteru. Ta ,, skromna" willa to jedynie 450 metrów kwadratowych luksusowych pomieszczeń i blisko 250 metrów kwadratowych ogrodu z basenem.
Można by rzec, że mam w życiu wszystko. Pewnie nie jednemu z Wam marzy się taka chata, prawda?
Tak myślałam.... Ale powiem Wam coś- z wielką chęcią zamieniła bym to wszystko co mam na zwykłe, nawet najmniejsze mieszkanko i rodzinę. Ale taką prawdziwą, która zawsze by mnie wspierała i przestała ciągle mówić mi co mam robić, a czego nie.
Doszło do tego, że matka z ojcem zaczęli mi już szukać męża. Ale takiego z wyższych sfer, 35+ z minimum 40 milionami dolarów na koncie...
Ale może zacznijmy od początku.
Jestem Kisrten Isabel O'Malley. Urodziłam się 7 października 1992 roku w Manchesterze. Jestem córką Juliany Dunst-O'Malley i Andrew O'Malley. Nie mam siostry ani brata. Moją najlepszą (i jedyną) przyjaciółką jest Amelie Bates( moja ,,dama do towarzystwa").
10 dni temu skończyłam 21 lat, jak więc zatem łatwo odgadnąć dziś mamy 17 października 2013 roku, czwartek godzina 20:35 i 46 sekund.
Na moim ,,przyjęciu urodzinowym" rodzice zakomunikowali mi, iż mój wiek jest idealny, aby zacząć myśleć o wyjściu za mąż. Jednocześnie dodali, że zadbali o wybór adekwatnych kandytatów i oto oni.
Wyobrażacie to sobie?!
Przyprowadzili na MOJE urodziny kilkunastu facetów i kazali wybrać sobie jednego!
Gdy następnego dnia delikatnie dałam im do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana żadnym z nich ale doceniam ich starania (małe kłamstewko nikomu nie zaszkodziło, prawda?) to Ci wyrzucili mnie z domu.
Na szczęście mam dopiero 21 lat więc mają obowiązek mnie utrzymywać.
Po wnikliwym rozpatrzeniu mojej jakże beznadziejnej sytuacji doszłam do wniosku, że najlepiej jak wyjadę gdzieś na parę miesięcy.
Kierunek Londyn! Ahoj przygodo!
Czas wziąć sprawy w swoje ręce. I czas zacząć nowe życie!
***
TADAM.
Oto przed Wami prolog.
Muszę nieskromnie powiedzieć, że wyszedł mi dokładnie taki jaki chciałam !
Także jestem zadowolona z niego, ale liczę na Waszą opinię!
Rozdział pierwszy powinien pojawić się w przeciągu tygodnia. Nie miejcie mi jednak za złe jeśli się nie wyrobię :)
Tak więc czekam na Wasze komentarze, bo są dla mnie naprawdę ważne i pomocne :)
Buziaczki i do następnego!
Cheryl
Life is like a box of chocolate, you never know what you are going to get...
czwartek, 26 grudnia 2013
środa, 18 grudnia 2013
Kilka słów wstępu :)
Przede wszystkim- witajcie ponownie Bloggerzy! :)
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale wiecie- obowiązki i brak weny :/
Po ukończeniu swojego ukochanego Till death do us part w kwietniu stwierdziłam, że na razie koniec z blogami. Czekałam na dobry pomysł, odrobinę weny i parę godzinek wolnego czasu... Przerwa świąteczna to idealny czas, prawda?
Dlatego postanowiłam, że może czas najwyższy, aby wrócić?
Usiadłam i wpadłam na pomysł na niezłe opowiadanie ;)
Mam nadzieję, że tym razem będzie sto razy lepsze niż poprzednie :)
Już pracuję nad treścią, planowo prolog, 15 rozdziałów i epilog- krótko, ale mam nadzieję, że długość nie będzie szła w parze z jakością :)
Proszę o odrobinę cierpliwości podczas czekania, robię co mogę i daje z siebie 100%, ale wiadomo jak to czasami bywa.
Myślę, że prolog zaraz po świętach, 27-28 grudnia :)
Jeśli czytanie, bardzo proszę zostawcie ślad po sobie :*
Uściski i oby do następnego : D
Cheryl
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale wiecie- obowiązki i brak weny :/
Po ukończeniu swojego ukochanego Till death do us part w kwietniu stwierdziłam, że na razie koniec z blogami. Czekałam na dobry pomysł, odrobinę weny i parę godzinek wolnego czasu... Przerwa świąteczna to idealny czas, prawda?
Dlatego postanowiłam, że może czas najwyższy, aby wrócić?
Usiadłam i wpadłam na pomysł na niezłe opowiadanie ;)
Mam nadzieję, że tym razem będzie sto razy lepsze niż poprzednie :)
Już pracuję nad treścią, planowo prolog, 15 rozdziałów i epilog- krótko, ale mam nadzieję, że długość nie będzie szła w parze z jakością :)
Proszę o odrobinę cierpliwości podczas czekania, robię co mogę i daje z siebie 100%, ale wiadomo jak to czasami bywa.
Myślę, że prolog zaraz po świętach, 27-28 grudnia :)
Jeśli czytanie, bardzo proszę zostawcie ślad po sobie :*
Uściski i oby do następnego : D
Cheryl
Subskrybuj:
Posty (Atom)